Sylwester, wybuchów czas.
Nieubłaganie zbliża się pora sztucznych ogni. Będzie głośno, będą szaleć, a nawet przed i po sylwestrze. Jest to nieuniknione, co roku, a ponadto już nie szalejmy w okresach jesienno-letnio-wiosennych są burze. Słowo daję! Rozładowania energetyczne na niebie z błyskiem i hukiem. Są festyny i proce czy jak to się tam zwie. No ogólnie nie ma łatwo. Co zrobić?
Z Ramzesem łatwo też nie było. W zasadzie podejrzewam, że wcześniej było łatwo, ale jak to geniusze zbrodni udało nam się wszystko zepsuć. W ogóle przed oddaniem nam psa powinni nas zbadać i podanie odrzucić.
Gdy Ramzes do nas zawitał trwały ostatnie szlify remontowe. Siedział sobie przy pracującej wyrzynarce i się nie przejmował chłopak niczym. Sylwestra postanowiliśmy zorganizować u nas, aby zobaczyć jak młody reaguje na petardy. Było świetnie! Sztuczne ognie na niebie a Ramzes ramzesował i się nie przejmował. Zmotywowani dzielnym psem postanowiliśmy wyjść podziwiać petardy na zewnątrz. I tak właśnie zafundowaliśmy Ramzesowi traumę. I szczerze powiem pierwszy raz w życiu usłyszałam jaki to jest huk! Jakby miasto bombardowali! Wcześniej nigdy nie zwróciłam na to uwagi.
Trauma była wielka i obfitowała w negatywne skutki. W efekcie jak się zbliżała burza i słychać było już delikatne, bardzo delikatne dźwięki, Ramzes wpadał w panikę. Nie szło iść! Trzeba było planować tak spacery aby nie trafić na burzę... Do miasta też tragedia! Słowo daję nie wiedziałam, że w mieście jest tak głośno! Ludzie rozmawiają, tramwaje jeżdżą, z głośników muzyka. Katastrofa!
Oczywiście wcześniej wymienione petardy i np. dzieci kopiące piłkę, przejeżdżający pociąg... Ogólnie to strachliwe na dźwięki, że hej. I tak, to była nasza wina. Aby uniknąć linczu, który oczywiście nam się należał, wspominaliśmy, że Ramzes jest strachliwy... Nie mniej jednak sprytnie pomijaliśmy ten fragment tematu "dlaczego".
Żyć normalnie jednak się w takich okolicznościach nie da. Trzeba przyjąć na klatę co się narobiło i ponaprawiać. Podobno się da. A przynajmniej nikt nam nie powiedział, że się nie da.
Miasto na początek sobie darowaliśmy, zaczęliśmy od burzy. A, że trafiło nam się wyjątkowo burzowe lato, to sprawa była prosta. Dokładniej rzecz ujmując trzeba było szybko ogarnąć, bo z tymi spacerami to się nie dało! Gdy burza zastała nas w domku, Ramzes przybiegł spanikowany z początku słusznie go olałam. Następnie wygrzebałam szarpak i czas burzy stał się czasem tresury i zabawy. Nie minęło wiele tygodni, a w burzy bez strachu wracaliśmy ze spacerku do domku.
Na skałce niestety jest latem dosyć głośno. W sumie nieświadomi tego, /Jakie to zabawne, że człowiek w ogóle nie jest świadomy hałasu jaki wszędzie panuje?/ poszliśmy, Ramzes zaczął się bać. Wycofaliśmy się do spokojniejszego miejsce i puściłam go do zabawy z innym nie bojącym się psem. W sumie ogona nie podniósł, nie tym razem... Za to następnym już było lepiej. Aż po kilku dniach mogliśmy spokojnie tamtędy przechodzić.
W rok udało nam się ogarnąć większość strachów. Nawet pociągiem pojechaliśmy! I tramwajem i autobusem! Wcześniej kilka razy siedzieliśmy na przystanku ot tak po spacerze. Najgorsze były petardy! Jeszcze w tą majówkę był problem! No nie dało się! Z trudem szliśmy Krupówkami. To stanęliśmy na tresurę, to zachęciliśmy do biegania. Było ciężko.
Tydzień temu poszliśmy z dwoma psami na spacer. Jak się okazało sezon na przedwczesne fajerwerki właśnie się zaczął. Ramzes nie zauważył. Rino się spłoszył, zaczął trzymać się bliżej, ale po chwili olał sprawę jak Ramzes. Z dwa dni później wybuch był bliżej. Byłam bardzo w szoku! Jeszcze w maju miał stracha!
Sylwestra się nie boimy. Udało nam się odwalić kawał dobrej roboty. Ramzes się nie boi. Tak jest to możliwe. Rino nie wzmacniany obserwuje Ramzesa, więc jestem dobrej myśli. Oczywiście na dwór nie wyjdziemy. Jedna wtopa nam starczy.
Jeśli wasz psiak się boi. A spora jest grupa psów, która się boi. Po pierwsze nie dostarczajmy mu traumy i wyjdźmy na ostatni spacer dosyć wcześnie. Po drugie trzeba psa zająć: zabawa, tresura, może mata węchowa? A po trzecie przypominam: Szkolenie psa na pozytywne wzmocnienie polega na: zachowanie-nagroda. Nagrodą jest dobre słowo, głask itd. A więc: pies się boi (zachowanie) - opiekun przytula, głaska, uspokaja (nagroda). Jak odbywa się to w przypadku uczenia siadania, leżenia i wielu innych wzmacniamy strach psa (zachowanie).
Skoro nam geniuszom zbrodni, którzy powinni mieć pisemny zakaz posiadania psa się udało. To z pewnością rozsądnym opiekunom też się uda ;-). Nie ma co zwlekać, najlepiej brać się do roboty od razu! Sezon przedfajerwerkowy w pełni, jest na czym pracować ;-).
Powodzenia i nie linczujcie mnie zbytnio <3.

Komentarze
Prześlij komentarz