Maszer jak ze słonia baletnica...
Z początku zeszłego tygodnia zapowiedzieli wielkie mrozy. To też cały tydzień podekscytowana czekałam na weekendowy trening. Jak one będą targać! Ważne tylko, aby dobrze napoić przed startem i chyba z 10 km zrobimy! To będzie szał! W sobotę rano zerwałam się z łóżka skoro świt. Zapakowałam psy, podjechałam po pomocnika. Zapakowaliśmy hulajnogę. /Tak. Przyszedł bagażnik zamówiony w internetach i mogę się już cieszyć pełną samodzielnością! Bagażnik jest zacny i waży zdecydowanie za dużo... Za to składa się w małą kosteczkę, mieści hulajnogę i ma wszystko zamykane na kluczyk./ Przyjechaliśmy na Śląską. Wyprowadziłam szybko psy na toaletę i raz dwa byłam gotowa do startu! Przede mną wystartowała silna ekipa, także psy miały dodatkową motywację! Ruszyliśmy, tak szybko, że silny podmuch wiatru połamał okoliczne drzewa. Pędziliśmy jak wiatr! Po drugiej prostej cała ekipa pojechała w lewo, ale my nie! My pojechaliśmy nabijać duże ilości km. Okrążyliśmy cały las! Chyba z 10 ...