Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2018

Konflikty na treningach

Obraz
Tak to już w życiu bywa, że jak jest grupa to i jakiś konflikt się znajdzie. Kiedy w grę wchodzą dwie grupy, to jest to bardziej prawdopodobne. Zwłaszcza gdy w jej skład wchodzą ludzie cechujący się niezwykłym poziomem egocentryzmu i nie umniejszając nikomu skrajną głupotą. Oj okłamałam was... Celowo i złośliwie czerpiąc z tego nieziemską satysfakcję, obrażam inna grupę społeczna, która według mnie cechuje się niezwykle niskim poziomem inteligencji, za to nadrabia głupotą i zuchwałością. W lesie gdzie skądinąd odbywają się treningi z psami (chodzi o grunt - beton nie amortyzuje i może poranić psie łapki) można odnaleźć kilka grup społecznych, które roszczą sobie do owego terenu prawa. To oczywiście jesteśmy my - maszerzy. Z podpiętymi za pomocą liny psami szaleńczo mkniemy przez ścieżki leśne. Jakby na to nie patrzeć prawa nie łamiemy, bo psy są na uwięzi. HA! Jak się też okazuje, gdy w grę wchodzą treningi większą grupą, to sprawa musi zostać zgłoszona. Tym samym czujemy się w p...

Trening z sankami

Obraz
Przejazd honorowy Wraz z pierwszymi dniami zimy spadły pierwsze śniegi! Były zacne, białe, puchate i trwały niezwykle krótko... Za to w ciągu tych paru dni podsyciły nasz entuzjazm i ja nabyłam sanie a mój pomocnik narty. Potem śnieg stopniał i to by było na tyle... Także ten... Na polskie warunki zimowe sprzęty zaprzęgowe może nie koniecznie... Sanie zaprzęgowe są drogie. Liczmy w tysiącach złotych monet. Jak na śniegu co jest na lekarstwo to ilość monet jest nieadekwatna do radości. Przynajmniej dla ludzi, którzy jak ja zarabiają raczej mało, aniżeli dużo. Niektóre są hipsterskie drewniane, ale gdzie to trzymać? Niektóre zacne składane, za za dużo monet. Tym samym rozważyłam zeszłoroczną sugestię jednego z maszerów sań typu kick sled. Ich niewątpliwą zaletą jest cena. Oczywiście nie szalejmy już z tą taniością. 575-645 złotych monet plus 45 za ślizgi. Za to porównując ze sportowymi, jest tanio. Takie sanki służą do jazdy rekreacyjnej, nie koniecznie z psem. Coś jak dziwna hu...

Tylko spokój może nas uratować... - jak trenować z psem

Obraz
Ze względu na niezbyt korzystne warunki pogodowe, a mianowicie wcześniej wspomniane śniegi, gradobicia, deszcze i ostatecznie przymrozki, w trosce o psie łapki zdecydowaliśmy się na dogtrekking. Niestety mój pomocnik wykpił się jakąś pracą, że niby jakieś raporty itd. Musiałam niestety pojechać sama. Wyposażana w pas, dwa psy i tym razem wyjątkowo w wielkie wątpliwości, pojechałam na Śląską. Miałam mieszane uczucia. Z pewnością na obroży idzie się łatwiej. Nie ulega jednak wątpliwości, że zdecydowanie dla psów mniej komfortowo. Na szelkach za to zdecydowanie lepiej się ciągnie (o zgrozo) i komfort dla psa jest znacznie lepszy. Za to psy na szelkach przy pasie plus miejsce treningowe daje pod wątpliwość kwestie przeżycia. Ostatecznie wybrałam i szelki i obroże i szybko pożałowałam decyzji. Zdecydowanie oblodzone drogi znacząco zmniejszają przyczepność. Obecność innych psów, zwłaszcza tych przed tobą i twoimi psami też znacząco zwiększa entuzjazm. Nie mniej jednak podjęłam próbę wa...

Treningi w śniegu...

Obraz
Jest to nasz drugi sezon z Ramzesem i mamy już pewno doświadczenie w jeździe po śniegu. Pierwszym głównym i bardzo ważnym elementem, który należy zapamiętać jest to, że śnieg jest miękki. Gdy na złowieszczo perfidnej i z pewnością celowo oblodzonej drodze, coś się nie uda, ląduje się w mięciutkim puchu. Niejako zimnym i mokrym, nie mniej jednak przyjemnie miękkim. W zeszłym sezonie sprawdziłam to dwa razy. Tak potwierdzam, śnieg jest miękki. Dzisiaj wybraliśmy się na drugi trening po ćmoku. Aura była paskudna, ale zdaje się nikt z nas nie chciał być tym, który odwołuje trening. A pewno wszyscy o tym myśleliśmy, a już na pewno nasz wielki wódz. Na dzień dobry, przywitał nas super motywującym przemówieniem pełnym werwy i mocnych przekonań, o tym jak mu się nie chce i najchętniej by pospał... I tak spotkaliśmy się jak zawsze na Śląskiej. Przeraźliwe wiatry dudniły wkoło, próbując powalić uparcie wciąż stojące drzewa. Wcześniej sypnęło śniegiem, potem gradem, a na koniec d...

Rina podróże, małe i duże.

Obraz
W piątek znudzona ciągłym wychodzeniem w to samo miejsce postanowiłam zapewnić trochę rozrywki zarówno sobie jak i psom. Wszak ileż można klepać kółka wciąż na około tego samego stawu? Wpadłam na genialny pomysł wieczornego spaceru w Parku Śląskim. Wyobrażałam sobie jak to chodzimy sobie spokojnie na luźnej smyczy po dużej pętli rowerowej. W końcu moje psiaki spacery mają już opanowane. Ewentualne korekty się przyda przećwiczyć w nowym miejscu, bo w końcu chcę z nimi po górach śmigać. Oczywiście fajnie jak pod górkę pies tudzież psy ciągną. Nie mniej jednak schodząc nie koniecznie. Nie zastanawiając się wiele zapakowałam psy do auta i pojechałam do parku. Szczęśliwy los chciał, że nie w góry... Zabrałam im smycz i obroże, bez szelek i pasa. Suma sumaru mamy się uczuć spacerów, także taki zestaw jak najbardziej. Pełna wrodzonego optymizmu i wiary we własne poglądy dotarłam do parku. Początek nie był łatwy, no ale wiadomo... Nowe miejsce, nowe zapachy, troszkę ekscytacji. Przyjecha...

PSInco widać - czyli nocne treningi

Obraz
Ćma na skraju lasu Nie udało się popełnić samobójstwa za dnia? Nic nie szkodzi, można spróbować nocą! I tak właśnie za sprawą naszego głównodowodzącego maszera spotkaliśmy się w środę o 19:00 z początku ciemnego lasu... Na dodatek była mgła... Znaczy, oj chciała bym, żeby to była mgła. Nie mniej jednak jest to środek aglomeracji śląskiej i bez wątpliwości złowieszczy smog zalał śląskie drogi. Po krótkiej dyskusji postanowiliśmy to przemilczeć. Bardzo chciałam jechać pierwsza, niestety nie chcieli mnie puścić. Bo moje psy w połowie drogi zwolnią i co oni wtedy zrobią? Cofając się myślami do przygody z Załęskiej, patrząc w ciemną dal, dodając jedno do drugiego... Przyjęłam to z wielkim smutkiem i żalem. No ale co zrobisz, jak nic nie zrobisz? Ubrałam kask, wzięłam czołówkę, zdjęłam kask, założyłam czołówkę, porzuciłam kask. Jak zaznaczył jeden z maszerów: Czapka jest lepsza od kasku. Kask pęka, a czapka nie. Także idąc za jego słowami zdecydowałam się na bezpieczniejszy wariant w ...

Jest tyle sposobów by umrzeć...

Obraz
Przejazd na Śląskiej Stało się. Zapisałam się na zawody z dwoma psami. Jak się nieszczęśliwie okazało nie ma opcji dwa psy plus rower. Co oczywiście doczytałam już po adopcji drugiego psa. Suma sumaru trzeba opanować hulajnogę. W zeszłym tygodniu udało mi się nabyć tak ową za całe 500 złotych monet od znajomego. W końcu ileż można dewastować sprzęty znajomych? Tym bardziej, że mąż koleżanki już za granicą i nie będzie miał kto naprawiać ;-). Do zawodów niedaleko, może trzeba by opanować te sprzęty, aby nie budziły we mnie zgrozy i zwątpienia. Biorąc pod uwagę wcześniejsze doświadczenia istnieje pewna ewentualność, że należy tego dokonać również w słusznej sprawie ochrony życia. Hulajnoga została mi dostarczona na trening w sobotę rano, który odbywał się na Załęskiej tudzież Upadowej. Tutaj w zasadzie można stosować dowolność. Niestety, albo i na szczęście grupa zadecydowała, że zaparkuje w szczerym polu gdzie nie ma możliwości podpięcia psów, a i z miejscem parkingowym jest kiep...

Jak nauczyć psa biegać w zaprzęgu

Obraz
My tuż po biegu Mam dwa psy biegające w zaprzęgu, czyli mogę już powiedzieć co nieco na ten temat. Zapraszam do lektury. Oczywiście żartuję. Tym bardziej, że nawet żadnych zawodów nie mamy na koncie. Nie napisze wam jak wyszkolić psa do zaprzęgu, za to opowiem wam jak to z nami było, jest i co planujemy. Zacznę od Rina bo sprawa jest prosta. Aby biegać z psem w zaprzęgu kupujesz mu szelki, podpinasz np do roweru startujesz i gotowe! Gdzieś tam po drodze trzeba opanować komendy skrętów. Szczęśliwie trafił mi się pies z Wild to go. Czy jakoś tak... Z Ramzesem sprawa była bardziej skomplikowana. Przede wszystkim niestrudzenie i zawzięcie demolował mi mieszkanie. Na spacerach ciągnął za dwóch! W końcu postanowiłam kupić mu szelki i podpiąć go do roweru. Chciałam kupić sledy, ale radosna Pani z zoologicznego powiedziała mi, że one są do husky, a on powinien mieć inne. W efekcie za dużo monet (70 zł) kupiłam szelki które absolutnie nie nadają się do ciągnięcia! Tak czy siak nie w...

Jak w sylwestra dwa lata ćwiczeń poszły... w las :/

Obraz
Kryjówka pod biurkiem Tydzień przed sylwestrem byłam z siebie bardzo dumna! Powoli rozpoczynał się okres przedwczesnych bombardowań i z oddali dochodziły stłumione dźwięki huków. Wraz z upływającymi dniami huki bombardowania były coraz bliżej. Chadzaliśmy z psami na spacer i Ramzes się nic a nic nie przejmował! Byłam zachwycona! Rino, owszem spłoszył się troszkę, ale było to dobre płoszenie. Mianowicie Rino szedł koło nogi, jednak szybko ogarnął, że nic się nie dzieje. Byłam z siebie bardzo zadowolona i skora do głoszenia wszem i wobec odważnych teorii, jak to bombardowania w sylwestra zawsze były i będą i do obowiązków opiekuna psa należy zadbać, aby pies się nie bał. Spacer kilka godzin wcześniej, a w sylwestra na spokojnie w domku. Mnie się udało! Plany na sylwestra miałam fajne. Rano trening, potem koło 16:00 spacer z psami. Koło godziny 18:00/19:00 przejść spacerkiem z psami do mojego partnera. Patrzeć na transmisję na żywo w tv a później na fajerwerki. Psy już przyzwycz...